Bartosz Zmarzlik z Moje Bermudy Stali Gorzów wygrał Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski, który został rozegrany w minioną niedzielę na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Mistrz świata wyprzedził obrońcę trofeum Macieja Janowskiego z Betardu Sparty Wrocław i Janusza Kołodzieja z Fogo Unii Leszno. Gorzowianin wywalczył ten zaszczytny tytuł po raz pierwszy w swojej karierze.
Ranga IMP
Ranga zawodów jest bardzo wysoka. Zawodnicy niezwykle wysoko cenią sobie nie tylko zdobyte medale, ale nawet sam udział w decydującej rozgrywce. Tegoroczny finał rozegrano po raz czwarty z rzędu w Lesznie i cieszył się sporym zainteresowaniem kibiców czarnego sportu.
Prawdziwy Mistrz
Nowo kreowany Mistrz Polski miał do tej pory „swego rodzaju” pecha do tych rozgrywek, ponieważ w swojej bogatej w sukcesy karierze wystartował do tej pory w finale IMP dziewięciokrotnie. Trzykrotnie wywalczył srebrne medale i dwukrotnie plasował się tuż za podium. W ostatnich dwóch sezonach gorzowianin zdążył wywalczyć dwa razy tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, ale złotego medalu IMP ciągle nie miał w swoim dorobku. W końcu nadszedł 11 lipca 2021 roku i dziesiąty start w finale tych prestiżowych rozgrywek, który ostatecznie zakończył się happy endem, czyli wywalczeniem po raz pierwszy „złota”. Ponadto, tegoroczny finał IMP był równocześnie Memoriałem im. Alfreda Smoczyka. Wychowanek Stali Gorzów zdobywając tytuł Indywidualnego Mistrza Polski wygrał równocześnie, także po raz pierwszy w karierze, leszczyński Memoriał. Sukces mistrza można spuentować stwierdzeniem, że Zmarzlik jest teraz zawodnikiem kompletnym i spełnionym, ponieważ ma już w swoim dorobku złote medale z wszystkich najważniejszych imprez żużlowych zarówno krajowych jak i międzynarodowych.
Rywalizacja
Zawody stały na wysokim poziomie sportowym i były doskonałą promocją speedwaya. Od początku prym wiodło dwóch liderów - Bartosz Zmarzlik i Janusz Kołodziej, którzy w turnieju zasadniczym zgromadzili po 14 pkt., ale w bezpośrednim pojedynku lepszym okazał się gorzowianin. Sygnał do walki dał wychowanek gorzowskiej Stali, który stoczył zacięty, bratobójczy i zwycięski pojedynek z Szymonem Woźniakiem w 2. odsłonie dnia. Do wymienionej dwójki dołączył w czwartej serii wyścigów Maciej Janowski. Obrońca trofeum w swoich pierwszych trzech startach przyjeżdżał na drugich pozycjach, a zwycięstwa odniósł dopiero w czwartej i piątej serii oraz w wyścigu półfinałowym. W decydującej batalii skład uczestników uzupełnił odradzający się Krzysztof Kasprzak dzięki udanej drugiej fazie zawodów.
Tor
Zawody rozegrano na dobrze przygotowanym, twardym torze. Czasy uzyskiwane przez zawodników były gorsze o około 4-5 sekund od rekordu toru. Od samego początku było sporo walki i wyprzedzeń na dystansie. Co najważniejsze, tor był inaczej przygotowany niż tydzień wcześniej do meczu Fogo Unia Leszno – Betard Sparta Wrocław. Wówczas najkorzystniejszą była ścieżka przy krawężniku, a prawie każde odjechanie na szeroką kończyło się stratą pozycji. Tym razem nawierzchnia umożliwiała walkę na całej długości i szerokości toru. Z każdym kolejnym wyścigiem rywalizacja nabierała rumieńców i mogła zadowolić najbardziej wybrednych sympatyków sportu żużlowego.
Atmosfera
Sportowa walka przebiegała w miłej atmosferze, przy pięknej, letniej pogodzie. Na widowni zasiadło kilka tysięcy kibiców, którzy brawami nagradzali zwycięzców poszczególnych wyścigów. Na trybunach od samego początku było widać i słychać grupy fanów z różnych ośrodków żużlowych w Polsce, które dopingowały przedstawicieli swoich klubów. Podczas prezentacji najgłośniejsze były fankluby Bartosza Zmarzlika, Janusza Kołodzieja oraz Piotra Pawlickiego. Nieco mniej owacji otrzymał obrońca tytułu Maciej Janowski.
Wyścig finałowy
Zgodnie z obowiązującym regulaminem o tytule mistrzowskim zadecydował wyścig finałowy, który był majstersztykiem w wykonaniu Zmarzlika. Mistrz świata niezbyt udanie rozegrał pierwszy wiraż i na wejściu w kolejny znajdował się na końcu stawki, ale kapitalnie pojechał na drugim łuku tuż przy krawężniku i od razu wyprzedził wszystkich trzech rywali. Zawodnik gorzowskiej Stali wjeżdżając w pierwszy wiraż drugiego okrążenia był już na czele stawki i nie oddał prowadzenia do mety.
Kontrowersja
Wspomniany Janowski był też autorem największej kontrowersji, polegającej na nieoczekiwanym, szybkim opuszczeniu podium i udaniu się w stronę swoich sympatyków. Wydarzyło się to w momencie, gdy pozostali medaliści jeszcze celebrowali swoje sukcesy. Można zgodzić się z twierdzeniem, że w żadnym regulaminie nie jest opisana procedura dekoracyjna, ale pozostaje jeszcze kultura i szacunek do przeciwników. Najwyraźniej pan Maciej pozostał w piaskownicy. Po zawodach w mediach społecznościowych pojawił się wpis mniej więcej takiej treści: „kto nie umie przegrywać, ten nie zasłużył na wygrywanie.” Nic dodać, nic ująć.